Wishma Rathnayake, 33-letnia nauczycielka ze Sri Lanki, wydała ostatnie tchnienie w ośrodku dla imigrantów w Japonii, gdzie była przetrzymywana za pobyt w kraju do czasu wygaśnięcia jej pozwolenia na pobyt. Wishma zmarła bezradna, ponieważ nigdy nie udzielono jej pomocy medycznej i była wyraźnie chora, jak opisano w obszernej relacji jej historii w CNN.
Według Japan Refugee Lawyers Network od 27 r. jej sprawa trafiła na pierwsze strony gazet w Japonii i wywołała debatę na temat sposobu traktowania obcokrajowców w tym kraju, w którym od 1997 r. zmarło XNUMX zatrzymanych migrantów.
Jej śmierć uwydatniła brak przejrzystości w systemie, w którym ludzie mogą przebywać w zamknięciu przez lata bez perspektywy zwolnienia. Systemu, którego zmianę opowiadały się jej siostry.
Od Sri Lanki po Japonię
Jako dziecko Wishma Rathnayake była zafascynowana „Oshin” – serialem telewizyjnym z lat 1980. XX w. opowiadającym o młodej dziewczynie, która wychodzi z biedy i prowadzi japońską sieć supermarketów.
Zachęcona przez ojca do naśladowania jej wzoru do naśladowania, Rathnayake zaczęła uczyć się japońskiego, marząc o przeprowadzce do Japonii z małego miasteczka Gampaha na Sri Lance, na północny wschód od Kolombo.
Kiedy zmarł jej ojciec, obecnie absolwent uniwersytetu Rathnayake przekonała matkę, że pracując za granicą jako nauczycielka języka angielskiego może zarobić wystarczająco dużo pieniędzy, aby pokryć swoją emeryturę.
Rodzina zaciągnęła kredyt hipoteczny na jej dom i w 2017 roku Rathnayake na podstawie wizy studenckiej przeprowadził się do Narita na obrzeżach Tokio.
Tragedią było to, że w ciągu trzech lat, w wieku 33 lat, zmarła.
W pogoni za marzeniem
Rathnayake miała 29 lat, kiedy przybyła do Narita, a jej posty na Facebooku wkrótce zapełniły się zdjęciami atrakcji turystycznych i nowymi przyjaciółmi.
Jej młodsze siostry ze Sri Lanki, Wayomi i Poornima, dowiedziały się, że bierze lekcje języka, i sama wydawała się szczęśliwa.
„Nigdy nam nie powiedziała ani nie dała żadnego znaku, że sprawy nie układają się dla niej dobrze” – powiedziała Wayomi Rathnayake, obecnie 29-letnia.
Jej siostry nie wiedziały, że w maju 2018 roku Rathnayake przestała uczęszczać na zajęcia językowe, a później została wydalona.
W tym samym miesiącu rozpoczął pracę w fabryce, zanim we wrześniu złożył wniosek o azyl. Jej wniosek został odrzucony w styczniu 2019 r. i od tego czasu uznawana jest za nielegalną imigrantkę.
Telefony do jej domu stawały się coraz rzadsze, a w sierpniu 2020 roku stało się jasne, dlaczego. W tym miesiącu Rathnayake udała się na komisariat policji w prefekturze Shizuoka, daleko od domu, prosząc o pomoc w opuszczeniu partnera.
Rathnayake powiedziała funkcjonariuszom, że jej wiza wygasła i chce udać się do Regionalnego Urzędu Imigracyjnego w Nagoi, ale nie ma dość pieniędzy, aby się tam dostać – twierdzi Yasunori Matsui, dyrektor START, organizacji non-profit pomagającej obcokrajowcom przetrzymywanym w Japonia.
Według Matsui Rahnayake początkowo zgodziła się wrócić na Sri Lankę, ale zmieniła zdanie po tym, jak jej partner napisał do niej dwa listy, w których groził, że ją wyśledzi i ukarze, jeśli wróci do domu.
„Myślała, że ją zabije” – powiedziała Matsui, która spotkała się z Rathnayake w urzędzie imigracyjnym w grudniu 2020 r.
Jej siostry po raz pierwszy zorientowały się, że ma problem, w marcu 2021 roku z ambasady Sri Lanki w Tokio zadzwoniła i przekazała informację, że nie żyje.
Rodzina Rathnayake zażądała raportu i dowodów fotograficznych, ale ich prośby pozostały bez odpowiedzi w maju jej młodsze siostry udały się do Japonii w poszukiwaniu prawdy.
Kiedy przybyli, zobaczyli Rathnayake w trumnie w Nagoi. „Wyglądała tak inaczej, tak słabo i nie do poznania. Jej skóra była pomarszczona jak u starej kobiety i mocno przylegała do kości” – powiedziała jej 27-letnia siostra Poornima.
W ciągu siedmiu miesięcy aresztu schudł 20 kilogramów.
Jej siostry chciały wiedzieć dlaczego.
Przede wszystkim chcieli zobaczyć nagrania z kamer CCTV z ostatnich kilku tygodni jej przetrzymywania.
Władze odmówiły jednak dostępu.
Zepsuty system
Przez trzy miesiące siostry wraz z zespołem prawnym szukały odpowiedzi, spotykali się z urzędnikami i domagali się udostępnienia nagrania.
Ich apele spotkały się z zainteresowaniem zwolenników i części polityków opowiadających się za wzmocnieniem praw cudzoziemców w Japonii, a na początku tego roku decyzja o opublikowaniu materiału stała się tematem debaty w parlamencie tego kraju.
Japońscy parlamentarzyści debatowali wówczas nad projektem ustawy zmieniającej zasady zatrzymywania cudzoziemców, w tym przepisy dotyczące deportacji osób po dwóch odrzuconych wniosekach o ochronę uchodźczą.
Celem ustawy było zmniejszenie liczby imigrantów w japońskich ośrodkach detencyjnych, która według danych japońskiego urzędu imigracyjnego wzrosła do 1.054 w 2020 roku.
Jednak grupy praw człowieka, w tym panel ekspertów ONZ, stwierdziły, że elementy projektu ustawy naruszają międzynarodowe standardy praw człowieka. Stwierdzili na przykład, że klauzula deportacyjna może naruszyć zasadę non-refoulement, zmuszając ludzi do przeniesienia się do krajów, w których grozi im prześladowanie.
„Kontrowersje wokół projektu ustawy przyczyniły się do rozwoju ogólnokrajowej debaty na temat śmierci Rathnayake i kwestii traktowania obcokrajowców w Japonii” – powiedziała Kosuke Oie, prawniczka imigracyjna wspierająca swoją rodzinę.
Ostatecznie projekt ustawy został uchylony.
Japonia tradycyjnie charakteryzuje się niskim napływem imigrantów, choć w ostatnich latach zaczęła przyjmować więcej pracowników z zagranicy.
W 2018 r. japońscy prawodawcy zatwierdzili zmianę polityki zaproponowaną przez byłego premiera Shinzo Abe, która polegała na utworzeniu nowych kategorii wiz, aby umożliwić około 340.000 XNUMX zagranicznych pracowników podjęcie pracy wymagającej wysokich kwalifikacji i niskopłatnej.
W zeszłym miesiącu w ramach istotnej zmiany rząd japoński oświadczył, że rozważa zezwolenie obcokrajowcom na niektórych stanowiskach wymagających wysokich kwalifikacji na pobyt na czas nieokreślony już w 2022 r.
Niektórzy jednak twierdzą, że Japonia ma jeszcze przed sobą długą drogę i że śmierć Rathnayake rzuca światło na system imigracyjny pilnie wymagający reformy.
Sanae Fujita, badaczka na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Essex, twierdzi, że głównym problemem jest to, że japoński urząd imigracyjny ma zbyt dużą władzę i nie ponosi przed nikim odpowiedzialności.
„W przeciwieństwie do innych krajów, w Japonii procesem imigracyjnym zarządza wyłącznie agencja imigracyjna – nie ma w tym udziału sądu” – powiedziała. „Ten brak kontroli sądowej skutkuje powstaniem, jak niektórzy nazywają, „czarnej skrzynki” procesu, bez nadzoru”.
W 2019 r. organizacja Human Rights Now wezwała do wprowadzenia zakazu arbitralnego przetrzymywania w japońskich ośrodkach imigracyjnych i związanych z tym reform prawnych w następstwie strajku głodowego prowadzonego przez 198 więźniów w takich ośrodkach.
W oświadczeniu grupa praw stwierdziła, że ośrodki detencyjne powinny być wykorzystywane jako „ostatnia deska ratunku w celu ograniczenia ich nadmiernego wykorzystania”.
Fujita argumentuje, że śmierci Rathnayake można było uniknąć, gdyby rząd japoński zastosował się do zaleceń ONZ dotyczących praw człowieka skierowanych do Japonii. Obejmowały one nałożenie maksymalnych okresów pozbawienia wolności oraz możliwość zwrócenia się przez więźniów do niezależnego rozpatrzenia ich sprawy.
Rzecznik Służby Imigracyjnej odmówił komentarza w sprawie zarzutów Fujity.
„Potraktowano ją jak zwierzę”
Stwierdza to z sierpnia raport japońskiego urzędu imigracyjnego, w którym uczestniczyli niezależni eksperci, w tym lekarze Regionalny Urząd Imigracyjny w Nagoi zaniedbał zapewnienie Rathnayake odpowiedniej opieki medycznej.
Przełożeni i przełożeni jednostki otrzymali reprymendę, a japoński minister sprawiedliwości i szef Służby Imigracyjnej formalnie przeprosił za jej śmierć.
Po raz pierwszy w związku ze śmiercią migrantki japońscy urzędnicy pozwolili siostrom Rathnayake obejrzeć zmontowany dwugodzinny film przedstawiający jej ostatnie dwa tygodnie w areszcie. Mogli obejrzeć tylko połowę.
Purnima Rathnayake stwierdziła, że po wideo zrobiło jej się niedobrze.
Wayomi Rathnayake powiedziała reporterom natychmiast po projekcji, że na nagraniu widać, jak jej siostra spada z łóżka, a strażnicy śmieją się, gdy mleko wypływa z jej nozdrzy.
„Na nagraniu strażnicy kazali Wishmie samodzielnie wstać. Jej wielokrotne prośby o pomoc pozostały bez odpowiedzi, ponieważ strażnicy namawiali ją, aby sama wróciła do łóżka. Próbowała zwrócić ich uwagę, ale ją zignorowali” – powiedział CNN Wayomi Rathnayake.
Dodał, że niektóre sekcje zostały zredagowane, co sugerowało, że urzędnicy ukrywali prawdę.
„To, co zobaczyłem na nagraniach, zmartwiło mnie tak bardzo, że miałem wrażenie, że w rzeczywistości są znacznie gorsze rzeczy”.
W październiku siostry wreszcie zobaczyły dłuższe klipy z nieedytowanym materiałem.
Pokazano, jak personel próbował nakarmić Rathnayake, mimo że nie była w stanie niczego przełknąć. A dzień przed jej śmiercią personel nie wezwał karetki, nawet gdy ona nie odpowiadała na wezwania, powiedział Oie, prawnik rodziny.
Odmowa leczenia
Z raportu Służby Imigracyjnej wynika, że Rathnayake od miesięcy przed śmiercią skarżyła się na ból brzucha i inne objawy.
W raporcie wskazano, że przeszedł badania lekarskie, w tym analizę moczu, badania krwi i prześwietlenie klatki piersiowej, aby ustalić przyczynę problemu.
Jednakże, w dniu jej śmierci personel placówki zwlekał z wezwaniem służb ratunkowych, mimo że jej stan wydawał się pogarszać.
Z raportu wynika, że na kilka miesięcy przed śmiercią Rathnayake współpracowała z władzami imigracyjnymi, ale jej zachowanie uległo zmianie, gdy zdecydowała, że chce pozostać w Japonii.
W raporcie twierdzi się, że zwolennicy twierdzili, że będzie to bardziej prawdopodobne skierowanie jej na tymczasowe zwolnienie w przypadku choroby – twierdzenie to zostało zakwestionowane przez obrońcę więźniów Matsui. Zwolnienie warunkowe pozwala osadzonym żyć w społeczności w oczekiwaniu na deportację.
www.ertnews.gr