W 2006 roku, gdy Władimir Putin jeszcze spoczął na laurach reelekcji na prezydenta Rosji i zaczynał tkać sieć, w którą później zostaną złapani wszyscy jego przeciwnicy polityczni, inny Rosjanin, pisarz Władimir Sorokin, niemal proroczo przewidział rozwój pierwszego obywatela kraju i jego rządu.
W swojej dystopijnej powieści „Dzień opriczników” (Den oprichnika) Sorokin pisze o bogatej, dominującej, ultranowoczesnej, ale wysoce odwetowej Rosji w odległym roku 2028.
Hegemonia przywódcy - cara została przywrócona, komunizm zniknął, a starzy ludzie pamiętają to jako okres „czerwonych zamieszek”, a Plac Czerwony jest teraz pomalowany na biało. Na dworze Jego Królewskiej Mości pełno jest niemoralnych oligarchów, którzy zabijają na rozkaz Kremla.
Czy ustawienie wygląda znajomo?
Wszystkich tych skądinąd pogodnych twarzy oprawców nazywa się w książce opricznikami, co odnosi się do krwawych rządów cara Iwana IV Groźnego (1547–84).
Oprichnicy byli członkami wielkiej gwardii królewskiej, grupy lojalistów władcy Rosji, którzy terroryzowali ludność cywilną, jeżdżąc konno z odciętymi głowami psów przyczepionymi do siodła, przypominającymi piekielne psy.
Od Iwana do Putina
W swojej książce Sorokin opisuje typowy dzień Aleksandra Komiyi, członka straży, której zadaniem jest zapewnienie obywatelom prowadzenia „moralnego” i patriotycznego stylu życia, co jest wczesną adaptacją aktualnego przemówienia Władimira Putina.
Opricznina została utworzona przez cara po okresie „reform”, podczas których rozwinęła się u niego polityczno-wojskowa obsesja, że cały świat jest w stanie wojny z Rosją. W rzeczywistości widział także konsekwencje religijne w tej konkretnej wojnie, ponieważ uważał, że tylko on jest obrońcą prawdziwej wiary.
Podobieństwo podejścia do rzeczywistości uderza w działaniach i słowach „Putina Groźnego”, który bezpośrednio grozi całemu światu obroną „czystości” Rosji i w tym celu najechał Ukrainę, podobnie jak jego model Iwan wypowiedział wojnę kraje bałtyckie.
Autor opisuje fikcyjnego strażnika z połowy XXI wieku, służącego nowemu carowi Mikołajowi Płatonowiczowi, który przywrócił ojczyźnie prawdziwą tożsamość, wznosząc mury na Zachodzie i Wschodzie, aby „odciąć się od cudzoziemców i stłumić diabła” wewnątrz".
Każdego ranka po przebudzeniu pierwszą rzeczą, którą musi zrobić, to „rozgryźć karaluchy”, czyli wytropić bandytów, przestępców i wszystkich, którzy wymykają się z dusznych ram państwa. Pali ich domy i wiesza na słupach na ulicach, jako przykład dla pozostałych.
Aby zatuszować okrucieństwa i odwrócić uwagę mas, organizuje później dla wszystkich tradycyjne rosyjskie uroczystości. A potem wsiada naddźwiękowym samolotem i leci z Moskwy do Tobolska na Syberii, aby skonsultować się z Praskovią, wnikliwym i czołowym współpracownikiem cara (czyli fikcyjnym Aleksandrem Duginem).
Gwałty zbiorowe
W ciągu jednego dnia strażnik wykonuje więcej misji, tyle ile potrzeba, aby zbudować morale społeczeństwa i uporać się z zagrożeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi, zanim wróci do Moskwy na obiad z żoną cara.
Wieczór kończy się w saunie, gdzie relaksuje się z innymi Oprichnikami, upija się i odpoczywa od zbiorowych gwałtów na młodych kobietach, których nieustannie dopuszczają się, aby przypomnieć im o toksycznej wyższości „prawdziwych” mężczyzn.
W końcu Dzień Oprichnika działa jak karykatura rosyjskiej kultury siłaczy, inspirowana jej potężnym przywódcą.
W tej rzeczywistości zreformowani Oprichnicy wspierają system, który łączy szybkie samochody, narkotyki, zachodnie meble i broń palną z feudalizmem, średniowieczną brutalnością i złowrogim, ale zabójczym sentymentalizmem wobec chwalebnej przeszłości Rosji.
W tej dystopii strażnicy bronią honoru cara, napełniając zarówno jego, jak i własne sakiewki. Groteskowa i tragiczna Rosja Sorokina bardzo przypomina kraj, o którym mowa dzisiaj w wiadomościach, z zupełnie niewłaściwych powodów.
To tak, jakby Putin i reszta jego wpływowych ludzi chcieli zamienić w rzeczywistość wszystkie koszmary zrodzone przez literaturę Sorokina.
To tak, jakby stamtąd zaczerpnięto retorykę towarzyszącą „specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie” i wszystkie pojawiające się na co dzień obrazy przedstawiające okrucieństwa interwencji wojsk rosyjskich.
w.gr