„Są chwile, kiedy się uginasz, ale chodzi o to, żeby iść dalej i odnieść sukces”.
A Maria kontynuowała, odniosła sukces i teraz wróciła do rodziny.
40-letnia Maria Markou, żona i matka dwójki dzieci w wieku 18 i 14 lat, wyszła zwycięsko z wielomiesięcznej walki z białaczką w niemieckim szpitalu i od soboty (6) jest gotowa kontynuować życie od miejsca, w którym ją zostawiła.
Maria z Paralimni opowiedziała SigmaLive swoją historię, wyjaśniła nam, jak stawiła czoła trudnej walce, którą stoczyła. Opowiada nam także o tym, jak zmieniło się jej życie po przygodzie, jaką przeszła ze swoim zdrowiem.
Kiedy zdiagnozowano u Ciebie białaczkę?
W czerwcu 2020 roku pierwotnie zdiagnozowano u mnie zwłóknienie szpiku. Miałem ataki omdlenia i spędziłem 15 dni w szpitalu. Byłam pod kontrolą lekarza i co 10 dni robiłam badania. Poinformowano mnie, że istnieje możliwość przekształcenia się w białaczkę. 3 marca 2021 roku zdiagnozowano u mnie białaczkę. Widziałem, co nadchodzi, i byłem przygotowany na to, z czym się spotkam. Nie był to dla mnie szok, mówiłem im, że mam białaczkę, zanim jeszcze zdiagnozowano u mnie chorobę.
Jaka była Twoja pierwsza reakcja i jak powiedziałeś o tym rodzinie?
Byłam zszokowana moją pierwszą diagnozą, ponieważ w moim wieku była to rzadkość. Zdałem sobie sprawę, że będę miał do czynienia z jakimś rodzajem raka i kiedy powiedziano mi o przeszczepie, nabrałem nadziei. Moja rodzina też była zszokowana, miała pytania, ale uważała mnie za silną i przyjęła to stosunkowo dobrze. Tłumaczyłam im, że jest to trudne, ale z ich pomocą sobie z tym poradzimy.
Jak poradziły sobie z tym Wasze dzieci? Czy zrozumieli sytuację?
Jeśli chodzi o moje dzieci, to dokładnie im wytłumaczyłam, na czym polega ta choroba i że może się ona przerodzić w coś poważniejszego. Wyjaśniłem im, że stracę włosy z powodu tabletek i że prawdopodobnie spędzę kilka dni w szpitalu. Są na tyle dojrzali, że powiedzieli mi, że zostaniesz mamą i wszystko będzie dobrze. Czerpałam siłę z moich dzieci, a one ze mnie.
Czy był moment, kiedy bałeś się, że nie poradzisz sobie z postawionym przed tobą wyzwaniem?
Na pewno jest taki moment, że nie możesz już tego znieść. Stajesz się zmęczony, ponieważ jest to coś, co wymaga czasu. Jesteś zamknięty w pokoju sam na dni i godziny, a z powodu covid19 nie mogę przyjmować gości. Są chwile, kiedy się uginasz, ale chodzi o to, aby odnieść sukces i iść dalej. I tak nie ma żadnych opcji. Potrzebujesz samokontroli, siły, cierpliwości i dobrej psychologii. Bez psychologii sytuacja jest jeszcze trudniejsza.
Kiedy zostałeś przeniesiony do niemieckiego szpitala?
19 maja 2021 roku wyjechałam do Niemiec, gdzie odbył się przeszczep. Znałam już osoby, które potrzebowały hospitalizacji w tym szpitalu, dlatego zdecydowałam się wyjechać do Niemiec, pomimo wyboru hospitalizacji w szpitalu w Grecji.
Jakie były Twoje doświadczenia w Niemczech i jak byłeś traktowany przez personel medyczny?
Leczenie, które otrzymałem, było doskonałe. Były pewne trudności, ponieważ nie wszyscy mówili po angielsku. Przez sześć miesięcy, kiedy musiałem przebywać w Niemczech, miałem przy sobie ojca. Był moim aniołem stróżem, ponieważ zawsze był przy mnie. Oczywiście moje życie uratowała moja siostra, która była ze mną zgodna. Mój mąż pozostał, przejął nasz dom i opiekował się naszymi dziećmi.
Jaki był dla Ciebie najtrudniejszy moment podczas pobytu w szpitalu?
Oprócz tego, że byłem z dala od rodziny i kraju, przez kilka dni byłem zamknięty w pokoju i musiałem znaleźć coś dla zabicia czasu. Oczywiście nie mogło zabraknąć bólu związanego z chorobą i objawami przeszczepu.
Tam też poznałeś Thanasisa Athanasiou, który również chorował na białaczkę?
Rozmawiałem z Thanasisem przed wyjazdem do Niemiec. Jest to bardzo podobne do choroby, na którą cierpimy i on powiedział mi wszystko, co najlepsze o szpitalu. Dawaliśmy sobie nawzajem siłę, będąc jednocześnie kibicami piłki nożnej. Ktoś, kto przeszedł przez to samo z Tobą, zrozumie wszystko.
Gdzie oprócz Omonii otrzymałeś pomoc?
Ogólnie rzecz biorąc, kiedy to ogłaszałem, miałem wsparcie ze strony wszystkich zespołów, a zwłaszcza mojego zespołu. Pomagali mi, zbierali pieniądze, przekazali różne pamiątki po weteranach i obecnych piłkarzach, przekazali koszulki na aukcję. Nawet firmy i zwykli ludzie z całego Cypru rzucili się mi na pomoc. Jestem wszystkim bardzo wdzięczny, bo bez wsparcia finansowego nie byłbym w stanie przetrwać w Niemczech. Oczywiście leczenie pokrywało państwo.
Jaką wiadomość chciałbyś wysłać osobom zmagającym się obecnie z poważną chorobą?
Każdy, kto zmaga się z jakąkolwiek chorobą, musi mieć cierpliwość, siłę i wiarę. Najważniejszy jest optymizm i dobra psychologia, aby stawić mu czoła. Jeśli nie wierzysz, trudno jest sobie z tym poradzić. Jeśli ciągle masz coś złego na myśli, nie da się walczyć o dobro.
Co przyniesie dla Ciebie kolejny dzień? Jakie są Twoje cele i marzenia?
Nadal odwiedzam oddział hematologii Szpitala Ogólnego w Nikozji. Wymaga monitorowania, ponieważ nie da się tak łatwo rozplątać. To trudne, bo to jak narodzić się na nowo, zaczynając od zera. Powrót człowieka do normalnego życia wymaga czasu. Chciałbym kiedyś wrócić do pracy. Oczywiście warunki pracy kucharza są trudne, ale chciałbym wrócić, w przeciwnym razie poświęcę się rodzinie i będę żył osobno w każdej chwili.
sigmalive.com