Około rok temu SpaceX, Tesla i właściciel X (Twitter) Elon Musk i Meta (Facebook, Instagram) Mark Zuckerberg zgodzili się walczyć na ringu. Do walki być może nigdy nie doszło, bo nawet za to jeden potentat obwiniał drugiego, ale w końcu wygląda na to, że znaleźli punkt, w którym są zgodni: wolność słowa w posiadanych przez siebie mediach społecznościowych.
Spółka matka Facebooka, Meta, ogłosiła wczoraj, że zaprzestanie działania systemu weryfikatorów faktów, czyli grup sprawdzających posty i „usuwających je”, jeśli uznają, że rozpowszechniają fałszywe wiadomości lub naruszają warunki społeczności, oraz że przyjmie system „notatki społeczności ». Zasadniczo tak dzieje się w X, gdzie posty nie są „usuwane”, ale użytkownicy mają prawo cytować notatki pod każdym postem, który uznają za cytujący fałszywe, zniekształcone lub niekompletne informacje. Przywracanie prawdy jest zatem pozostawione społeczności użytkowników, a nie osobom trzecim.
Dlaczego więc Meta robi ten ostry zwrot? „To powrót do naszych korzeni” – mówi Zuckerberg, ale w rzeczywistości jest to kolejna zmiana u giganta mediów społecznościowych, która kieruje go w… prawo, aby stać się bardziej lubianym przez Donalda Trumpa. Zaledwie dzień wcześniej Zuckerberg dodał do zarządu Meta dyrektora generalnego UFC Danę White’a, jednego z najbardziej zagorzałych zwolenników Trumpa i wieloletniego przyjaciela nowego prezydenta. Przypadkowo White był także człowiekiem, który zorganizował i nadzorował mecz bokserski pomiędzy Muskiem a Zuckerbergiem! Było to także drugie umieszczenie osoby Trumpa w jej macierzystej spółce Facebooku, po tym, jak prezes Meta ds. stosunków międzynarodowych Nick Clegg został „usunięty” i zastąpiony przez Joela Kaplana, republikanina, który także służył w Białym Domu podczas prezydentury. Jerzego Busha.
Wszystko o Trumpie
Jasne jest, że Zuckerberg, zwłaszcza po spotkaniu w Mar-a-Lago, usilnie stara się przypodobać Trumpowi. Przekazał milion dolarów na fundusz inauguracyjny nowego prezydenta, umieścił w zarządzie swojej firmy przyjaciela Trumpa z dzieciństwa i twardogłowego republikanina na najwyższym stanowisku decyzyjnym w grupie, a teraz zmienia to, co uczyniło go „czerwoną flagą” w jego patrzy na Trumpa. Kontrolerzy faktów, których wysyła do... ognia na zewnątrz, aby usatysfakcjonować Trumpa, zanim (ponownie) wejdzie on do Białego Domu.
„Weryfikatorzy faktów byli zbyt stronniczy politycznie i zniszczyli więcej zaufania, niż zdobyli” – powiedział Zuckerberg w filmie ogłaszającym zmiany na Facebooku. „To, co zaczęło się jako ruch na rzecz bardziej włączającego, stopniowo zostało wykorzystane do wyciszania opinii i uciszania ludzi o innych poglądach i tak się stało”.
Zewnętrzny system sprawdzania faktów, którego Meta używa do dziś i którego używa Twitter do czasu jego przejęcia przez Muska, często spotyka się z krytyką za naruszanie wolności słowa. Bazując na wytycznych grup sprawdzających fakty, algorytm często usuwa posty lub wycisza użytkowników na określony czas, nawet jeśli używają oni „zakazanego” słowa lub obrazu. Na przykład ktoś może nawiązywać do wydarzeń historycznych z czasów II wojny światowej i nagle wyłączyć swoje konto na Facebooku, ponieważ użył w narracji nazwiska „Hitler”. To raczej przewrażliwione użycie systemu i niekwestionowane narzucanie prawdy przez weryfikatorów faktów doprowadziło do skarg użytkowników, którzy zwrócili wielu z nich do alternatywnych mediów społecznościowych, takich jak X.
Przede wszystkim jednak zirytowało to Donalda Trumpa i Republikanów, którzy uważali, że Zuckerberg przez długi czas uciszał ich stanowisko w ważnych kwestiach, aby obciążyć ich kosztami politycznymi.
Dlatego w ostatnich latach Meta stopniowo ograniczała „pobieranie” treści związanych z wyborami, takich jak umożliwianie użytkownikom publikowania twierdzeń o oszustwach wyborczych i reklam politycznych kwestionujących wynik wyborów w 2020 r. Było to wyraźnie „pojednawcze” posunięcie z Republikanami, którzy oskarżyli firmę o „cenzurę” głosów konserwatywnych. Idąc o krok dalej po stronie republikanów, Zuckerberg w liście do Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów zeszłego lata stwierdził, że administracja Bidena „naciskała” na Metę, aby „cenzurowała” treści podczas pandemii, co Trump wykorzystał do podniesienia poziomu argumentacji manipulacji wyborami w 2020 r. w programie swojej kampanii.
Śladami Muska
W ciągu najbliższych kilku miesięcy, w związku ze zmianami Zuckerberga w zarządzaniu treścią i kontroli na platformach Meta, zaobserwujemy radykalną zmianę w sposobie, w jaki Facebook i Instagram radzą sobie z fałszywymi i wprowadzającymi w błąd twierdzeniami, a także złośliwymi treściami. Zuckerberg przyznał, że zmiany nieuchronnie „uciekną” od złośliwych treści, ale użytkownicy będą musieli to znosić, dopóki nowy system nie będzie działał prawidłowo.
Co jest usuwane? Niezależny program sprawdzania faktów Meta uruchomiono na swoich platformach w 2016 r. w następstwie zarzutów, że nie udało mu się powstrzymać kont w Rosji, Chinach i Korei Północnej przed wykorzystywaniem swoich platform do szerzenia dezinformacji i siania niezgody wśród Amerykanów. Firma utworzyła zespoły ds. bezpieczeństwa, wprowadziła zautomatyzowane programy odfiltrowujące lub ograniczające widoczność fałszywych roszczeń oraz powołała coś w rodzaju niezależnego Sądu Najwyższego do podejmowania trudnych decyzji koordynacyjnych, zwanego Radą Nadzorczą. W związku z tym zaczął usuwać ze swojej platformy treści, które uznał za dezinformację na temat wyborów, szczepień, przemocy i mowy nienawiści.
Pośród nawoływań do ograniczania wolności słowa Zuckerberg, który twierdzi, że „doszliśmy do punktu, w którym jest dużo złego postępowania i dużo cenzury”, podąża „w ślady” Elona Muska, który po zakupie Twittera, portalu 2022 , rozwiązał grupy kontrolne spółki. Zamiast weryfikatorów faktów Musk dodał znaczniki treści generowane przez użytkowników, tak zwane „notatki społeczności”, jedyną metodę korygowania fałszywych twierdzeń stosowaną przez platformę.
Meta udostępnia teraz ten system także na Facebooku, Instagramie i w Threads, zaczynając od Stanów Zjednoczonych, gdzie kończy współpracę z zewnętrznymi weryfikatorami faktów i tworzy podobne notatki społeczności na swoich platformach. W chwili obecnej w Europie weryfikatory faktów nie są usuwane, choć oczekuje się, że system notatek społeczności zostanie wkrótce wdrożony na ich platformach na całym świecie.
Firma usuwa również ograniczenia dotyczące treści dotyczących niektórych tematów, takich jak imigracja i tożsamość płciowa, a także usuwa ograniczenia dotyczące ilości treści politycznych, które użytkownicy widzą w swoich kanałach.
Meta dostosuje także swój algorytm wykrywający naruszenia zasad społeczności, które według niej doprowadziły do „cenzurowania zbyt dużej ilości treści, które nie powinny być cenzurowane”. Systemy będą teraz skupiać się na sprawdzaniu wyłącznie pod kątem nielegalnych i „wysokiej wagi” przestępstw, takich jak terroryzm, wykorzystywanie seksualne dzieci, narkotyki, oszustwa i oszustwa. Użytkownicy powinni zgłaszać inne wątpliwości, zanim firma je oceni.
Źródło: protothema.gr